sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział Piąty.

- Megan jesteś już gotowa? Twoi rodzice już są. - Agatha (mama Mandy) weszła do mojego tymczasowego pokoju, informując mnie o przybyciu gości. Dzisiaj jest bardzo ważny dzień. Postanowiłam poinformować rodziców o mojej ciąży. Państwo Clarke zaoferowali pomoc i zaprosili moją mamę i tatę do siebie na obiad. Tak jak myślałam, rodzice nie byli chętni, ale po kilku prośbach zgodzili się. Będzie to moja pierwsza rozmowa z nimi, od kiedy mieszkam o Clarke'ów. Nie powiem, strasznie się boję. Nie wiem jak zareagują na nowinę, którą chcę im przekazać. Jestem jednak pewna, że się wściekną. Będą chcieli całkowicie zerwać ze mną kontakt. To do nich podobne. Uciekanie od problemów, a nie rozwiązywanie ich. Dla nich łatwiej jest udawać, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku. Tacy są moi rodzice. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, poprawiłam detale i gotowa wyszłam do rodziców. Bardzo się denerwowałam, co jak na taką osobę jak ja, było dziwne.

- Cześć mamo, cześć tato. - powiedziałam nie wysilając się choćby na najsłabszy uśmiech.
- Cześć córeczko. - mama chciała mnie przytulić, jednak nie pozwoliłam jej na to gestem ręki.
- No, w takim razie, zapraszamy do stołu. - dodała uśmiechnięta, ale bardzo zestresowana Agatha.
Kobieta zaserwowała nam włoską kuchnię. Byłam przekonana, że moi rodzice, przyzwyczajeni do luksusów, będą wybrzydzać. Zadziwiło mnie, kiedy tata zacząć chwalić danie pani Clarke. Widać było, że im zasmakowało. Czyli pierwsze lody przełamane. Miałam taką nadzieję. Cały czas zmuszona byłam do sztucznego uśmiechania się i dalszego udawania, że odpowiada mi zaistniała sytuacja. Prawda była taka, że czułam się niezręcznie. Obiad z rodzicami, którzy wyrzucili mnie z domu i obcymi ludźmi, których nie lubię, ale zdecydowali się mnie przyjąć pod swój dach i dodatkowo moja nieplanowana, nastoletnia ciąża. Mandy próbowała mnie wspierać. Niestety średnio jej to wychodziło. Byłam zbyt zestresowana.
Kiedy przy stole zapanowała chwila ciszy, zebrałam wewnętrzne siły i wykorzystałam moment. Musiałam to zrobić jak najprędzej.
- Mamo, tato, muszę Wam coś powiedzieć. - powiedziałam. Oni tylko spojrzeli na mnie zdziwieni. - Jestem, yyy jestem. Nie, nie mogę. Nie potrafię. Przepraszam. - odeszłam od stołu i z płaczem pobiegłam do łazienki. Usłyszałam tylko, jak Agatha mówi do moich rodziców, żeby pobiegli za mną.
Wbiegłam do pomieszczenia i oparłam się o zlew. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Przecież nie mogę im tego powiedzieć. Nie potrafię. Boję się. Zobaczyłam rodziców stojących za mną. Po ich minach wyczytałam zmartwienie i troskę. Po raz pierwszy w życiu widziałam w ich zachowaniu zainteresowanie moją osobą. Przecież nigdy nie obchodziło ich co robię i jak się czuję. Zawsze na pierwszym miejscu była kariera. Na drugim dobre zdanie o rodzinie Christy. Na trzecim miejscu oni sami, a na czwartym ja. Ja Megan.
- Kochanie. Nie płacz. Wiem, że to trudna sytuacja w jakiej się znalazłaś. Wiem, zdajemy sobie z tego sprawę. Ale zobacz. Masz mnie, tatę, Agathę, Arthura (pana Clarke) i Mandy. Dasz radę. Razem damy radę. - rodzicielka próbowała przemówić do mnie spokojnie.
- Mamo, ale Ty nie rozumiesz. - szlochałam.
- Megan, ja wszystko rozumiem. Wiem, że jesteś w ciąży. Oboje z tatą wiemy.
- Co?! Jak to?! Skąd wiecie?
- Po Twojej wizycie u doktor Moore, zadzwoniła do nas, aby przekazać tą informację. - odpowiedział tata.
- Fałszywa su..
- Dobra kobieta. - przerwała mi mama uśmiechając się ciepło.
- Czyli o wszystkim wiedzieliście nie chcieliście mi powiedzieć?!
- Czekaliśmy na Twój ruch.
- Dobra, i co dalej? Co ja mam zrobić? Macie jakiś pomysł?
- Tak mamy. Wszystko dokładnie w domu przemyśleliśmy. Wszystko jest już przygotowane. Wynajeliśmy Ci apartament w centrum Londynu, o którym zawsze marzyłaś. Na konto wpłaciliśmy Ci milion funtów, żebyś miała za co żyć, bo do pracy nie pójdziesz. Za tydzień możesz wprowadzić się już do nowego mieszkania. Jeśli chcesz, Mandy może zamieszkać z Tobą. Nas będziesz mogła odwiedzić w każdej chwili, ale narazie z tatą mamy bardzo dużo pracy i ciągle jesteśmy w rozjazdach.
- A nie mogę wrócić do domu? - zapytałam.
- Nie. Megan, musisz się nauczyć, że za błędy trzeba płacić. Będziesz matką, musisz być samodzielna. My nie możemy Ci wszystkiego ułatwiać. Życie nie na tym polega.
- Ale ja dziecko oddam do adopcji. - zadrwiłam.
- Co?! - zdziwili się rodzice.
- Decyzję już podjęłam, niedługo zacznę szukać odpowiedniej rodziny. Wam nic do tego.
- Prawda, nam nic do tego. - powiedziała mama. - Ale to ważna decyzja, nie podejmuj jej tak szybko. Przemyśl wszystko dokładnie. Zastanów się.
- Podjęłam decyzję.
Po jakże długiej i dość głębokiej rozmowie z moimi rodzicami wróciliśmy do jadalni, do rodziny Clarke. Tam rodzice przekazali odpowiednie informacje.
Zastanawiałam się, czy zamieszkanie z Mandy nie byłoby dobrym pomysłem. Miałabym pod ręką dobrą przyjaciółkę, pomagałaby mi. Byłoby mi łatwiej. Postanowiłam jej to zaproponować. Na szczęście zgodziła się i wyraziła chęci. Powiedziała, że porozmawia z rodzicami na ten temat.

*tydzień później*

- Dziewczynki, macie już wszystko? - zapytali rodzice Mandy.
- Tak wszystko. Dziękuję bardzo za pomoc. Są państwo wspaniałymi ludźmi. Do zobaczenia. - pożegnałam państwa Clarke z udawaną wdzięczością i wsiadłam do auta. Czekałam tylko na Mandy, która żegnała się z rodzicami.
Dziś dzień naszej przeprowadzki. Tak, naszej. Agatha i Arthur zgodzili się zamieszkać dziewczynie ze mną. Stwierdzili, że to bardzo dobry pomysł. Kiedy przyjaciółka wsiadła już do samochodu, odjechałyśmy do naszego nowego domu.
- Wow, jak tu pięknie. - powiedziała Mandy rozglądając się po mieszkaniu.
- Tak, prawda. Luksusowe, a Ty nie jesteś do tego przyzwyczajona. - zakpiłam. 
Mieszkanie wyglądało cudownie. Było przestronne, urządzone nowocześnie, w dobrym guście. Tutaj z pewnością będzie nam się dobrze mieszkało. http://luxurygods.pl/nieruchomosci/zamieszkaj-u-lennyego-kravitza/ (tutaj znajdziecie zdjęcia tego mieszkania).
Mandy chodziła po całym domu dotykając wszystko ostrożnie. Wyglądała, jakby spełniło się jej największe marzenie. W pewnym momencie stanęła na środku wielkiego korytarza i zaczęła się kręcić w kółko. Po dwóch obrotach machnęła ręką i pobiegła w pomieszczenie znajdujące się po lewo. Mandy wyglądała komicznie.
Kiedy już wybrałyśmy sobie pokoje, zajęłyśmy się rozpakowywaniem rzeczy. Miałam ich znacznie więcej niż moja współlokatorka. Jej ubrania były tragicznie. Nie mogłam pozwolić, żeby tak ubrana osoba mieszkała w takim domu. To byłby wstyd i hańba. Postanowiłam popracować odrobinkę nad jej wyglądem.
- Zabieram Cię do fryzjera, kosmetyczki i na zakupy. Co Ty na to? Trzeba zmienić Twój image. - powiedziałam podekscytowana. Dziewczyna chętnie pokiwała głową klaszcząc w ręce. W takim razie: w drogę!
Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy. W tym czasie wykonałam telefon do mojej ulubionej fryzjerki, najlepszej w całym Londynie. Clara Parker zajmuje się wielkimi gwiazdami, między innymi Rihanna, Jessy J, Demi Lovato, Madonna. Korzystam z jej usług od lat i wiem, że mogę jej zaufać. Zawsze służy pomocą i dobrą radą.
- Cześć kochana, mam dla Ciebie nową klientkę. Trzeba jej troszeczkę pomóc z wyglądem. Mogę na Ciebie liczyć? - zapytałam z uśmiechem na twarzy podczas rozmowy telefonicznej.
- Hej Megan, jasne. Wpadajcie kiedy chcecie. Nie mam akurat klientów. - odpowiedziała przyjaźnie.
- Świetnie, to my będziemy za piętnaście minutek. Buziaczki. Paaa. - przeciągnęłam ostatnie słowo, po czym nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się. Spojrzałam na Mandy. Była spięta.
- Boisz się?
- Można tak powiedzieć. - powiedziała niepewnie.
- Nie masz czego, to zaufana fryzjerka. Zrobi kilka szybkich ruchów i będziesz wyglądała prześlicznie. Potem jeszcze do kosmetyczki i na zakupy. W poniedziałek w szkole zrobisz ogromną furorę. Chłopcy będą się za Tobą oglądali. Zobaczysz! - poklepałam dziewczynę po ramieniu. Nie odpowiedziała.
Po upływie dziesięciu minut byłyśmy na miejscu. Zaparkowałam samochód i wysiadłyśmy. Zauważyłam kręcącego się w pobliży paparazzi, co mnie przeraziło. Nie powinnam pokazywać się na mieście z tak fatalnie ubraną Mandy. Mogłam dać jej jakieś swoje ubrania, żeby nie robiła mi wstydu. Chcąc uniknąć zbyt wielu zdjęć pociągnęłam dziewczynę za rękę i przyśpieszyłam kroku. Po chwili byłyśmy już u Clary.
- Witaj Megan. - przywitała mnie jak zawsze uśmiechnięta - Więc co dziś robimy?
- To jest Mandy. Przyjaźnimy się i chcę jej pomóc odświeżyć wygląd. Pomożesz nam?
- Oczywiście. - powiedziała uśmiechnięta brunetka. - Jestem Clara. - przedstawiła się.
- A ja Mandy, miło mi. - przyjaciółka uśmiechnęła się nieśmiało.
- Usiądź na fotelu, ja już do Ciebie idę.
- W takim razie ja Was zostawiam same. Jadę do Starbucksa po kawę. Chcecie coś? - zapytałam biorąc do rąk torebkę.
- Nie dziękuję. - odpowiedziały zgodnie.
Pożegnałam się i wróciłam do samochodu. Prawdę mówiąc decyzja o wypadzie na kawę nie była planowana, ale jestem w ciąży i moje nagłe zachcianki i zmiany apetytu są jak najbardziej normalne. Najbliższa kawiarnia znajdowała się pięć minut drogi stąd, jednak mimo to zdecydowałam się pojechać autem. Dzisiejszego dnia pogoda była zmienna i bardzo niepewna, dlatego też wolałam nie ryzykować. Nie chciałam przemoknąć, ani się przeziębić.
Weszłam do Starbucksa i rozejrzałam się. Zawsze starałam się w tłumie znanych mi twarzy. Nikogo znajomego nie znalazłam, więc podeszłam do kasy. Byłam trzecia w kolejce. Stałam i cierpliwie czekałam.
- Co podać? - zapytała młoda dziewczyna z rudymi włosami i okularami na nosie.
- Karmelowe Frappucino poproszę. - powiedziałam.
- Mrr. - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos za plecami. Momentalnie zbladłam. Zrobiło mi się słabo.
- Czego chcesz? - zapytałam się chłopaka nawet nie odwracając się w jego stronę.
- Nie stęskniłaś się?
- Za Tobą Stanley? Nigdy. - poczułam jak chłopak zaciska palce na moich nadgarstkach. Chwilę później stałam z nim twarzą w twarz. - Simon, puść, to boli.
- Karmelowe Frappucino gotowe. - powiedziała kelnerka, która tymi słowami uratowała mnie z opresji. Wyrwałam się brunetowi, zapłaciłam i trzymając swój napój w ręce pośpiesznie wyszłam. Obejrzałam się za siebie i zauważyłam, że Simon także zmierza już w stronę wyjścia. Ponownie przyśpieszyłam kroku. Szybko wsiadłam do samochodu, a kawę położyłam na siedzeniu obok. Spojrzałam na chłopaka ostatni raz i odjechałam. Dlaczego musiałam spotkać akurat jego? Nie widzieliśmy się od czasu mojej pamiętnej imprezy. Czyli około miesiąca. Nie wiem dlaczego nie było go w szkole. Może wyjechał, może był chory. Ale było mi to na rękę, nie chciałam go widzieć. A teraz spotkaliśmy się. I to jego dziwne zachowanie. Od kiedy się rozstaliśmy Simon próbował mnie unikać. Czasami tylko się uśmiechnął, jednak zdarzało się to bardzo rzadko. Nie wiedziałam o co chodziło temu chłopakowi. Nie chciałam zaprzątać sobie tym głowy. Dojechałam na miejsce, pod salon fryzjerski Clary. Zaparkowałam samochód, wzięłam torebkę i kawę i wyszłam. W środku zastałam kobietę, która dokańczała fryzurę Mandy.
- No gotowa! - powiedziała po chwili. - I jak Wam się podoba dziewczyny?
Clarke podeszła do lustra. Po chwili dało się słyszeć jej serdeczny śmiech i zachwyt.
- To ja? To naprawdę ja? - mówiła oglądając się. - Clara, dziękuję. Jest świetna.
- Nie ma problemu, to była dla mnie sama przyjemność. - dziewczyny przytuliły się.
- No, no. Wyglądasz olśniewająco. - powiedziałam z dumą w głosie. To prawda, bo Mandy wyglądała wspaniale. Ale my się musimy zbierać. Mamy jeszcze na dzisiaj zaplanowane dużo rzeczy. Dziękujemy za pomoc, Clara. Do zobaczenia.
Wyszłyśmy z budynku i wsiadłyśmy do samochodu. Ja dopijałam moje Frappucino, a Mandy z podziwem przeglądała się w lustrze. Wyglądała bardzo zabawnie. Znając mój złośliwy charakter powiedziałabym tej dziewczynie nieprzyjemny komentarz, ale nie miałam serca. Moja przyjaciółka była taka szczęśliwa. Nie chciałam psuć jej chwili. Następnym naszym przystankiem była kosmetyczka. Tam spędziłyśmy znacznie więcej czasu. Po dwóch godzinach bezczynnego siedzenia nareszcie mogłyśmy pojechać na najciekawszą moim zdaniem część dzisiejszego dnia. Kierunek: Oxford Street. Po ponownym zaparkowaniu i opuszczeniu samochodu wstąpiłyśmy do jednego z tamtejszych butików. Wydałam Mandy polecenia jakich ubrań ma szukać i zabrałyśmy się do pracy. Początkowo dziewczyna wybierała ciuchy nadające się jedynie do śmieci, ale po kilku moich radach zrozumiała na czym polega sens modnego ubierania się. Znalazłyśmy styl, który idealnie podkreśla figurę Clarke. Po godzinie przeszłyśmy do następnego sklepu, a potem kolejnych. Na koniec wstąpiłyśmy do mojej ulubionej D&G. Tam kupiłam sobie torebkę, a Mandy śliczną sukienkę i buty.
W domu byłyśmy po godzinie 20. Natychmiastowo zabrałyśmy się za rozpakowywanie nowo zakupionych ubrań. Było ich naprawdę bardzo dużo. Znajdowało się tam kilka zestawów: http://www.ubiore.pl/style/124668/http://www.ubiore.pl/style/124369/http://www.ubiore.pl/style/123221/ i wiele dodatków ozdabiających nasze zdobycze. Ja również zakupiłam sobie kilka nowych rzeczy. Postawiałam na wygodniejsze i luźniejsze ubrania zważając na to, że z dnia na dzień mój brzuch będzie się robił coraz większy.
Spojrzałam na Mandy. Dziewczyna przymierzała akurat kolejną parę szpilek. Wyglądała bardzo ładnie, niestety nie potrafiła się w nich poruszać. Zaśmiałam się pod nosem. Kolejne zadanie do wykonania. Wstałam z podłogi i podeszłam do dziewczyny. Założyłam jedną parę szpilek na nogi i przeszłam się w nich w te i z powrotem.
- Tak to się robi. Musisz ugiąć lekko kolana. - powiedziałam.
Po kilku nieudanych próbach Mandy szło bardzo dobrze. Bez problemu potrafiła się poruszać w wysokich obcasach.
- Szybko się uczy. - pomyślałam. Wiedziałam, że wykorzystam ten fakt niejednokrotnie.
Poczułam się senna, dlatego razem z przyjaciółką posprzątałyśmy zrobiony przez nas bałagan i zaczęłyśmy przygotowywać kolacje. Po zjedzonym posiłku poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się do łóżka. W nowym miejscu zasnęłam niemal natychmiast...


Na początek chciałabym Was ogromnie przeprosić. Długo nie dodawałam rozdziału, ponieważ nie miałam na to czasu. Wiecie, szkoła i te sprawy. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. W rewanżu postaram się dodać kolejny dziś wieczorem lub jutro rano.
Druga sprawa: MASSIVE THANK YOU! 5-ciu obserwatorów, coraz wiecej wyświetleń. Mimo, że jest Was niewiele, jesteście niesamowici.
To ja już w takim razie kończę, nie zanudzam Was. Do następnego rozdziału, teraz czekam na Wasze opinie. 
Oll.♥

3 komentarze:

  1. BOMBA!! Chociaż trochę zdziwiło mnie zachowanie rodziców Megan, no bo najpierw się jej wypierają i wyrzucają z domu, a teraz nagle oferuję jej swoją wielką pomoc. No, ale mniejsza...
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, więc dodawaj go szybko.!
    Ściskam Cię mocno.! <33

    OdpowiedzUsuń