piątek, 22 lutego 2013

Rozdział Drugi.

- Rozgoście się. - powiedziałam do Patrici i Adrian, kiedy dojechałyśmy do mojego domu. Rzuciłam torbę na ziemię i poszłam do kuchni po coś do picia. Otworzyłam posrebrzaną lodówkę i wyjęłam z niej sok pomarańczowy. Nalałam go do szklanki z moim zdjęciem i wróciłam do salonu, gdzie siedziały już moje towarzyszki. Usiadłam na skórzanej kanapie, nogi położyłam na ławie i włączyłam telewizję. Wybrałam MTV. Właśnie leciała piosenka One Direction "Little Things", więc dałam głośniej.
- Podobno nie lubisz takiej muzyki. - zdziwiła się Adrian.
- Oj, przestań. Przecież Megan czasami puszcza ich piosenki. - wtrąciła się zażenowana Patricia.
- Są całkiem przystojni i utalentowani. - odpowiedziałam przyjaciółkom.
Około godziny 22.30 poczułam zmęczenie ogarniające moje ciało. Wiedząc, że jutrzejsza noc będzie bardzo długa postanowiłam położyć się już do łóżka.
- Idźcie do domu. Chcę już spać. - oznajmiłam po czym przeciągając się i ziewając wstałam z kanapy. Przyjaciółki posłuchały się mnie. Wstały, pozbierały swoje rzeczy i skierowały się w stronę przedpokoju. Ubrawszy kurtki pożegnałyśmy się buziakiem w policzek i wyszły. Zamknęłam drzwi na klucz i poleciłam ochroniarzom zabezpieczyć posesję. Sama zaś udałam się do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę po czym położyłam do łóżka. Sen przyszedł już po chwili...

Następnego dnia rano obudziły mnie promienie słońca. Wstałam z łóżka, założyłam moje ulubione różowe kapcie i podeszłam do okna. Odsłoniłam zasłony, po czym otworzyłam okno.
- Piękna pogoda. - powiedziałam sama do siebie widząc wiosenne słońce. Uwielbiam taką pogodę. Pąki kwiatów zaczynają być widoczne na gałęziach drzew, w ogrodzie kwitną przebiśniegi i sasanki. Zbliżają się wakacje, lato. Piękna, słoneczna pogoda.
Stałam przy oknie kilkanaście minut opracowując plan dzisiejszego dnia. Punktem pierwszym był poranny prysznic, makijaż i ubrania. Poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę, weszłam do kabiny i odkręciłam wodę. Była to jednak zła decyzja. Poczułam jak lodowata woda oblewa moje ciało. Wystraszyłam się, na skutek czego zaczęłam krzyczeć. Wybiegłam spod prysznica otulając się miękkim ręcznikiem. Ostrożenie przestawiłam wodę na ciepłą, uważając by ciecz ponownie mnie nie zaatakowała. Kiedy woda osiągnęła już odpowiednią dla mojego ciała temperaturę ponownie weszłam do kabiny. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam. Okryłam się ręcznikiem wycierając o kolei każdą część ciała. Następnie założyłam beżowy sweter i czarne, obcisłe rurki. Włosy związałam w kucyka. Na twarz nałożyłam niewielką ilość pudru, który miał na celu zakryć niedoskonałości, a rzęsy delikatnie przejechałam maskarą.
Gotowa wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni. Dlatego, że gosposia ma dzisiaj wolne, sama zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Wyjęłam z lodówki masło, dżem brzoskwiniowy a z chlebaka chlep ciemny, razowy. Zrobiłam sobie dwie kanapki, po czym zjadłam je w jadalni.
Po śniadaniu zabrałam się za przygotowywanie domu na dzisiejszą imprezę. Wszędzie poustawiałam kieliszki na szampana, wódkę i inne rodzaje alkoholi. Przygotowałam również popielniczki na papierosy, by goście nie musieli wychodzić na balkon. Do misek nasypałam chipsów, paluszków, krakersów i wielu innych przysmaków. Chcę, by dzisiejszą zabawę goście spędzili w miłym towarzystwie i żeby zapamiętali ją do końca życia. Kiedy już wszystkie przekąski, napoje i inne rzeczy były gotowe poszłam do naszego ochroniarza - Sama. Powiedziałam mu o moich planach i ustaliłam wszystkie szczegóły związane z moją imprezą. Obiecał nie mówić nic rodzicom, a także dopilnować porządku. 
Nim się obejrzałam na zegarku dochodziła 17 godzina. Postanowiłam udać się do swojego pokoju i rozpocząć przygotowania. W łazience przygotowałam sobie gorącą kąpiel, nałożyłam na twarz maseczkę, włosy umyłam a ciało wysmarowałam balsamem. Po kąpieli, która zajęła mi około 30 minut owinęłam się ręcznikiem i zabrałam za suszenie i układanie włosów. Spięłam je w luźnego, niedbałego koka, który bardzo pasował do przygotowanego stroju. Następnie nałożyłam makijaż. Wykonałam czarną, grubą kreskę eyelinerem by podkreślić moje ładne oczy, rzęsy pomalowałam najlepszym tuszem do rzęs, a usta delikatnym błyszczykiem. Gotowa przebrałam się w kupione wczoraj ubrania i zeszłam na dół.
- Tylko Megan, bądź osrożna. - uśmiechnął się Sam.
- Wiem, Stary. Będę. Gdybym miała problem, to mnie obronisz. - wystawiłam mu język.
- Dla Ciebie wszystko Mała. Ale wiesz, że będę miał przez to problemy?
- Wiem, ale rodzice i tak z tym nic nie zrobią. Mi zawsze popuszczają, to Tobie też. Zobaczysz, wszystko będzie świetnie. - rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi. Jako gospodarz imprezy poszłam otworzyć. W progu stały Pat i Adrian.
- Cześć, wchodźcie. - powiedziałam i przywitałam się z przyjaciółkami całusem w policzek.
Dziewczyny weszły do środka i przywitały się z Samem, a ja zaczęłam przyjmować kolejnych gości którzy przychodzili. Sandra, Jack, Kelly, Daniel, Mark, Martin, Rose, Monica, Jessica, Mitchael, Samantha, Aurora, Victoria. Przychodziło wiele osób, jednak nigdzie nie widziałam Simona. Jego spoźnienie stawało się coraz bardziej irytujące. Wczoraj obiecał, że przyjdzie, jednak nadal go nie było. Zniecierpliwiona przyjmowałam następnych gości. Przychodzili kolejno Dominica, Destiny, Jamie, Cody, Patrick. Zdenerwowana miałam już zamykać drzwi za ostatnimi gośćmi, ale usłyszałam głos dochodzący z podwórka.
- Megan, zaczekaj! - posłuchałam się przybysza i ponownie otworzyłam drzwi. W progu stał nie kto inny, tylko Simon Stanley. Ubrany w granatową bluzę, pod którą zauważyłam biały podkoszulek, beżowe spodnie ozdobione skórzanym, brązowym paskiem i pomarańczową czapkę z daszkiem założoną tył na przód.

- Spóźniłeś się. - powiedziałam poważnie krzyżując ręce na piersi.
- Wiem. Ale przecież nic się nie stało. - odpowiedział zdziwiony.
- O tym, czy się stało, czy nie, będę decydowała ja! - uniosłam głos. - Wchodzisz, czy nie, bo nie będę tu tak stała.
- Wejdę, ale powoli zaczynam żałować, że w ogóle tutaj przyszedłem.
- Oh, weź się już zamknij. - pokwitowałam krótko i wpuściłam chłopaka do środka. Zaprosiłam Simona do salonu, gdzie znajdowali się już wszyscy goście. Większość z nich siedziała na kanapach, inni obstawili już stoliki z alkoholami i przekąskami, a Sam starał się udawać pewnego siebie i poważnego ochroniarza, jednak mu nie wychodziło. Podeszłam do wieży i włączyłam muzykę. Mój wybór padł na One Direction. Z głośników rozbrzmiała melodia "Kiss You".
- No, to zapraszam do zabawy. - uśmiechnęłam się do gości.
- Przy takim gównie nie da się bawić. - zirytował się Simon. Zdenerwowały mnie jego słowa. Podeszłam do niego tak, że stykaliśmy się ze sobą ciałami.
- Uważaj na to co mówisz, kotku. Jak narazie jedyne gówno, jakie istnieje, to Ty. - po tych słowach odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku moich przyjaciółek.
- Jak się bawicie? - zapytałam.
- Świetnie. Napiłabym się czegoś. Co proponujesz? - odrzekła Adrian
- Drinka. Zrobię wyjątek i Ci go przyrządzę. Robię najlepsze drinki na świecie. - odpowiedziałam dumnie. - A Ty, Pat, chcesz?
- Tak, poproszę.
Podeszłam do stolika z napojami. Wzięłam trzy szklanki i nalałam do nich soku grejpfrutowego. Dodałam do tego wódki i kilku innych dodatków, które od zawsze są moją tajemnicą. Z gotowymi drinkami wróciłam do przyjaciółek. Podałam szklankę każdej z nich i zaczęłyśmy pić.
- To jest świetne! - podniosła głos zadowolona Patricia. - Najlepszy drink, jakiego kiedykolwiek piłam!
- Tak, to prawda, bardzo dobry. - dodała Ad.
Słowa przyjaciółek bardzo mi pochlebiły. Lubię, kiedy ludzie chwalą moja pracę i komplementują moją osobę. To miłe. Dodaje mi wiary w siebie i odwagi na dalszą walkę, która nazywa się życiem.
Nim się obejrzałam na parkiecie, na który uznać można by było salon, wirowały tańczące pary. Dominica tańczyła z Patrickiem, Jessica i Michael wykonywali dziwne, koślawe ruchy, które zapewne nazywają tańcem. Cody i Destiny stali przytuleni do siebie nie ruszając się z miejsca, a Sandrę i Daniela na tą chwilę można określić mianem królów parkietu. Pozostali goście popijali na kanapach alkohol. Jedynie Simon stał oparty o ścianę i przygladał się mi.
- Twój ex się na Ciebie patrzy. - zauważyły moje przyjaciółki.
- Widzę. - powiedziałam nie odwracając wzroku od chłopaka. - pewnie żałuje, że mnie zostawił. Za późno. Nie wrócę do niego. Nie popełnię już więcej tego błędu. Takiego upokorzenia w mediach więcej bym nie zniosła. "Megan Christy, córka reżysera i pani fotograf spotyka się ze zwyczajnym chłopakiem ze zwyczajnej, pospolitej rodziny." Dziewczyny, przepraszam, ale to wstyd.
- Tak, prawda. - powiedziała cicho Patricia.
- Ale pobawić się jego uczuciami nikomu nie zaszkodzi, prawda? - uśmiechnęłam się chytrze i spojrzałam na Sama. - Czyli zabawę czas zacząć.
Po tych słowach wstałam i podeszłam do mojego ochroniarza. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę parkietu. Nie sprzeciwił mi się. Przyjaciółki zrozumiały, co mają zrobić i puściły wolną piosenkę.
- Czyli wolna? - spojrzałam na niego zadziornie.
- Na to wygląda. - dwudziestoletni ochroniarz złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Rękoma objęłam jego szyję, kładąc je na umięśnionych ramionach partnera. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej wdychając przy tym moje ulubione męskie perfumy, których Sam używa. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Przymknęłam oczy rozkoszując się chwilą. Na moment zapomniałam o moim planie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Simona. Nadal stał przy ścianie i przyglądał nam się z zażenowaniem. Wystawiłam mu język i spojrzałam na twarz mojego partnera. Oblizałam wargi i wpiłam się w jego ustach. Zaskoczony chłopak dopiero po chwili odwzajemił pocałunek. Zaliczyć go można do namiętnych, lecz delikatnych. Nasze usta poznawały siebie na wzajem, a języki tanczyły swój własny taniec. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na Sama, po czym wzrok skierowałam na Simona. Stał przy stoliku z alkoholem i rozmawiał z Aurorą. "To tak chcesz pogrywać?" - pomyśłam.
- Dziękuję za taniec. - posłałam Samowi ciepły uśmiech, po czym skierowałam się w stronę stolika, przy którym znajdował się mój były chłopak.
- Pijecie, czy nie? Bo miejsce blokujecie. - powiedziałam do pary i nalałam sobie odrobiny wódki do kieliszka.
- Tak bez zapitki? - zdziwił się Simon. - Odważna jesteś.
- Do odważnych świat nalezy. - odpowiedziałam z przekąsem po czym kręcąc biodrami podeszłam do przyjaciółek.
- To był taniec. Jestem pod wrażeniem. - powiedziała podekscytowana Patricia.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - A Wy czemu tak same siedzicie? Chodźcie, zatańczymy. - pociągnęłam przyjaciółki na parkiet. Już po chwili stałyśmy po środku salonu kręcąc tyłkami i wywijając się. Z tle leciała piosenka Justina Biebera i Far East Movement "Live My Life".
- Dobra, teraz moja kolej. - podszedł do mnie Martin i "odbił". Kątem oka dostrzegłam, że Adrianna i Patricia także znalazły sobie partnerów.
Mijała minuta za minutą, godzina za godziną. Alkohol lał się strumieniami. Wszyscy goście byli już pijani. Niektórzy z nich stali się agresywni, inni zbyt czuli. Część z nich zasnęła, a trzy osoby poszły do domu. Alkohol na każdego działa inaczej. Ja jestem podatna na czyjeś sugestie, Patricia migdali się do wszystkich, a Adrian staje się uparta. Czułam ból nóg z nadmiaru tańca. Zaliczyłam go z każdym, oprócz Simona. Cały czas czekałam na jego ruch i zaproszenie. Niestety na daremno.
W pewnym momencie urwał mi się film. Całkowicie nie kontrolowałam tego co robię. Nie panowałam nad sobą. Alkohol płynący w żyłach dawał o sobie znać.

* następnego dnia rano*

- Megan Christy! W tej chwili wstawaj! - obudził mnie niezidentyfikowamny głos.
- Ciszej, nie widać, że śpię? - powiedziałam przykrywając się poduszką.
- Megan do cholery! Wstawaj! - rozpoznałam uniesiony głos taty. Zerwałam się na równe nogi. Po chwili spostrzegłam, że jestem naga, wiec pośpiesznie przykryłam się kołdrą.
- Mama, tata? Co Wy tu robicie? - zdziwiłam się.
- Wróciliśmy, nie widać? A co Ty robisz? Zostawiliśmy Cię na weekend samą, a Ty robisz imprezę? Dziewczyno! Zdemolowałaś nam cały dom! - krzyczała rozwścieczona mama wymachując rękoma.
- Cicho, głowa mi pęka. - złapałam się za głowę, a twarz wykszywiłam z bólu.
- Jesteś bezczelna! Natychmiast idziesz wyprosić tych ludzi z domu i zabierasz się za sprzątanie! Tego już za wiele. Kiedy ogarniesz już cały bałagan możesz się spakować i wyprowadzić! Nie chcę Cię tu widziesz gówniaro! - wykrzyczał tata.
- Wyrzucacie mnie z domu? - zakpiłam. - Od kiedy jesteście tacy konsekwentni, co?
- Zamknij się!
- A tak swoją drogą, to z kim spałaś? - zapytała mama.
- Z nikim. - rozejrzałam się po pokoju. - Dobra, nie wiem. Nie pamiętam.
- Dziwka! - ojciec podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz. Po chwili razem z mamą opuścili mój pokój.
Zrezygnowana opadłam na łóżko. W moim pokoju panował totalny chaos. Ubrania były porozrzucane w każdym kącie, firana rozerwana na pół. Patrząc na to wszystko próbowałam przypomnieć sobie wydarzenia z ubiegłej nocy. Pamiętałam taniec z Samem, Adrian i Patricią i wiele alkoholu. Pozatym w głowie miałam pustkę. Jedynie niewielkie przebłyski. Rozkosz, krzyk, zadowolenie. Te uczucia z pewnością towarzyszyły mi w nocy. Spojrzałam na swoje nagie ciało. "Z kim się przespałam?" - pomyślałam. Mimowolnie z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Rodzice wyrzucili mnie z domu, ojciec nazwał dziwką. Co teraz zrobić? Na początek postanowiłam się ubrać w coś wygodnego i posprzątać bałagan. (teraz wchodzimy tutaj i kontunuujemy czytanie). Kiedy już miałam na sobie ubrania wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się do salonu. To co dam zobaczyłam przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Wszędzie leżały butelki, puszki po alkoholu, gdzie niegdzie strzykawki po używkach. Zużyte gumki. Niestety najgorsze były zniszczenia spowodowane wczorajszą imprezą. Potłuczona szklana ława, przewrócona wieża, i wielki żyrandol zdobiony diamentami. Teraz leżał na ziemi roztrzaskany na miliony kawałków. Na jego widok rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie sądziłam, że moja impreza może mieć skutki aż takich rozmiarów. Po chwili spostrzegłam kilka osób śpiących na kanapie i podłodze. W śród nich nie znalazłam jednak Simona. Obudziłam gości, pożegnałam ich i zabrałam się za sprzątanie. Najpierw pozbierałam wszystkie śmieci. Następnie postawiłam wieże na swoje miejsce i zaczęłam sprzątać żyrandol. Kiedy cały dom doprowadziłam do porządku zegarek wskazywał godzinę 19.
- Tutaj są Twoje walizki. - powiedział stanowczo tata stawiając w korytarzu walizki. - Do widzenia.
- Ale... - zaczęłam, lecz mama mi przerwała.
- Żadnego ale. Do widznia.
Z trudem powstrzymywałam łzy. Co ja mam teraz zrobić? Gdzie się podziać, dokąd pójść? Na koncie mam zaledwie tysiąc funtów. Za to nie uda mi się wynająć mieszkania i przeżyć. Stojąc na podwórku po raz ostatni spojrzałam na mój dom. Już były dom. Zaczęłam płakać. Przegrałam walkę z łzami. Musiałam być jednak silna i pokazać rodzicom, że sobie poradzę. Postanowiłam pójść do Patrici. Przyjaźnimy się, na pewno mi pomoże. Jednak kiedy zadzwoniłam do drzwi, nikt mi nie otworzył. Powtórzyłam czynność kilka razy, lecz bez zmian. Udałam się do Adrianny. Tam również nikogo nie zastałam. Simon? Nie, nie pójdę do niego, nie mogę się tak upokorzyć. Postanowiłam pójść do Mandy Clarke. Nie przepadam za nią, ale jest jedyną osobą, która może mi teraz pomóc. Znam jej adres. Mieszka w skromnym domku kilkanaście przecznic dalej. Z uwagi na to, iż z domu nie wzięłam kluczyków do samochodu musiałam iść na pieszo. Po godzinie dotarłam na miejsce. Podeszłam do drzwi. Odetchnęłam głęboko i zapukałam. Chwilę poźniej stałam już oko w oko z samą Mandy Clarke. 


Więc mamy już rozdział drugi. Mam nadzieję, że się podoba, starałam się opisać wszystko jak najlepiej jednak w taki sposób, aby Was nie zanudzić. Mam nadzieję, że mi się udało. Mam już dwóch obserwatorów, dziękuję. ♥
Jak zapewne zauważyliście zmieniłam nieco wygląd bloga. Podoba się? Proszę o opinie w komentarzu. W zakładce BOHATEROWIE będę dodawała na bieżąco bohaterów, którzy będą pełnili istotniejsza rolę w tym opowiadaniu. W zakładce KONTAKTY znajdziecie namiary na mnie. Zawsze postaram się odpisać. Piszcie nawet, jeśli będę niedostępna. Często jestem niewidoczna :) To tyle. Nowy rozdział już w krótce. Pozdrawiam xx  

5 komentarzy:

  1. W końcu udało mi się nadrobić zaległości. Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam, że nie czytałam od początku na bieżąco. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję.
    Opowiadanie zaczęłaś ŚWIETNIE! Szczerze Ci powiem, że nie spodziewałam się aż tak dobrego efektu.! Jestem pewna, że osiągniesz WIELKI sukces, a jeśli nie(co raczej nie jest możliwe), to ludzie po prostu nie mają gustu. Jesteś GE-NIAL-NA! I mówię Ci to JA- idiotka :P
    Życzę PRZEOGROMNEJ weny i ściskam Cię mocno, mocno...! <33 ;**
    PS. Czekam na rozdział z obiecaną dedykacją dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. To miłe co napisałaś. Oczywiście dedykacja będzie :* Brakowało mi Twoich komentarzy pod postami. Dziękuję za motywację. :') pozdrawiam xx

      Usuń
  2. Cudny rozdzial! Dodaj wkrotce kolejny! :))))
    -@andzelikaab

    www.directionersimaginy69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń